wtorek, 25 lutego 2014

Maska, która zamiast chronić, osłabia. Maska emocji.

    Wybaczcie, że tak długo byłam nieaktywna, ale sami najlepiej pewnie wiecie, co znaczy egzystować bez ukochanej osoby u boku. Bo właśnie tak się teraz czuję.

     Wiem, że minął długi okres czasu, odkąd po raz ostatni napisałam cokolwiek. Lecz zaraz po tym, jak Percy... jak Percy zdecydował się poświęcić, nie byłam zdolna do czegokolwiek. Ręcę mi trzęsły, tak bardzo, że przedmioty wypadały mi z dłoni, a ja tylko stałam w osłupieniu, słuchając brzdęku uderzenia książek o podłogę, dżwięku odłamków szkła rozbryzgujących się na drewnianych deskach. Chciałam jak najszybciej wrócić do nauczania starożytnej greki, byle by nie pokazać pozostałym, jak słaba jestem bez niego. Jednak już na początku lekcji, gdy któryś z synów Apolla, zapytał, gdzie jest Percy, bo chciałby nauczyć się posługiwać mieczem, wybuchłam płaczem i jak najszybciej wybiegłam z zajęć, starając się nie patrzeć na zdziwione i zakłopotane spojrzenia uczniów, widzących, jak ich nauczycielka nagle wynosi się z sali. Skryłam się w domku numer trzy, mając nadzieję, że tutaj go znajdę, choć w głębi serca wiedziałam, że go tam nie będzie.

    Chejron znalazł mnei, gdy już zmierzchało. Powiedział, żebym się nie przejmowała, bo gdy tylko zauważył moje zniknięcie, wytłumaczył uczniom, że bardzo przeżywam rozstanie z Percym i poprosił ich, by nie rozpowiadali na Obozie, co dzisiaj zaszło. Postarał się, by dzień przebiegał normalnie, zastępując mnie na zajęciach, tłumacząc moją niedysponowalność ogromnym bólem głowy, na co odetchnęłam z ulgą, gdyż nigdy nie chciałam wywołać paniki.

    Muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie przychodzi mi to łatwo, ale muszę to powiedzieć. Boję się. Okropnie się boję. Co jeśli on już nigdy nie wróci? Co jeśli jak się obudzę w środku nocy i spojrzę na bezchmurne gwaździste niebo, ujrzę go, z jego charakterystycznym uśmiechem, zastygłym na wieki, zdając sobie sprawę o porażce? Co jeśli gdy po latach spotkam Perseusza, rzucę się na niego, wyrzucając z siebie wszelkie emocji, tak skrzętnie ukrywane mijającymi dniami, tygodniami, miesiącami, latami? Czy poczuję wtedy tak rzadko spotykaną szczerą nienawiść do kogoś, kto bezwzględnie wykorzystał moją słabość, kto okazał się być bezdusznym oszustem, a ja zwykłą naiwniarą. Nie wiem. Nie wiem, nie wiem, nie wiem!

    Nie umiem nienawidzić. Często tego żałuję, bo czyż nie łatwiej znienawidzić kogoś, kto cię zranił, kogoś, na kogo sądziłaś, że możesz zawsze polegać, kogoś, kogo kochałaś całym sercem? Czy nigdy nie chciałaś, by zapłacił za tysiące wylanych łez, za poczucie samotności, wywołane brakiem jego obecności, wsparacia, zrozumienia? Czy nie pragnęłaś nigdy zemsty? Bo ja jak bardzo bym chciała, nie potrafiłabym. Nie umiem nienawidzić. Po prostu. Nie umiem. Wszyscy mówią, jak to nie przejmują się opiniami innych na swój temat, sprawiając wrażenie obojętnych. Jak dla mnie, jest to tylko poza, taka maska, pod którą ukrywają swoje prawdziwe emocje, starając się ukryć przed całym światem, co naprawdę czują, ukryć, jak bardzo są słabi. Czy postępują słusznie? Nie wiem. " Wiem, że nic nie wiem" cytując greckiego filozofa, Sokratesa.

    Powinnam być silna. Od dawna mówili mi, jaka powinnam być. Gdy w wieku siedmiu kat uciekłam z domu, poczułam się w końcu wolna, wolna jak nigdy dotąd; mogłam robić, co mi się rzywnie podobało, nie słuchając nikogo - tak było aż do poznania Thalii i Luke'a. Wtedy po raz pierwszy utraciłam tę prawdziwą wolność, pomimo tego, że i tak miałam dużo swobody. Gdy tylko dotarliśmy od Obozu Heresów,  gdzie zaczęły się lekcje z Chejronem, treningi sztuk walki, narzucając mi, że muszę zostać greckim herosem,w całym tego słowa znaczeniu. Nigdy nie mogłam chcieć inaczej, gdyż zawsze spotykało się to z dużą krytyką osób zewnętrznych. Więc trenowała , trenowałam i jeszcze raz trenowałam, udawając, że jestem szczęśliwa. Jednak, gdy tylko zostawałam sama, przeważnie nie mogąc zasnąć, zaczęły mnie nachodzić wspomnienia życia z ojcem, życia, które zdecydowałam się zostawić. Zaczęłam żałować, choć w głębi serca wiedziałam, że tak było lepiej. Rozłąka dobrze nam zrobiła.

                                                                           ***

    Jakiś czas temu przeczytałam pewne zdanie, które mocno zapadło mi w pamięć. "You should never fall in love, because everything that falls, gets broken". Ja upadłam. Bez Percy'ego jestem nikim. I nie wiem, czy kiedykolwiek powstanę.


poniedziałek, 10 lutego 2014

Złamane serce nie umie pisać o niczym, z wyjątkiem siebie.

     Percy...Percy...Percy...

    Ktoś kiedyś powiedział, że nie trzeba być samym, by być samotnym. A teraz wiem, co miał wtedy na myśli.. Odpowiedzcie sobie sami, czy można żyć, nie żyjąc...
                                                                   
    Wątpię, czy mogłabym w obecnym stanie kontynuować opowieść. Lecz może chcielibyście dowiedzieć się czegoś o mnie, jaka naprawdę jest Annabeth? Choć sama cały czas zadaję sobie to pytanie.

    Margaret Laufeyson (blog : http://mara-charles.blogspot.com/ ) nominowała mnie do Liebster Blog Award 2014, prosząc bym odpowiedziała na zadane przez nią pytania. Zanim zacznę, chciałabym jej serdecznie podziękować, za wsparcie, jakie mi okazała. Jedyne, co mam zrobić w zamian, to nominować jedenaście innych blogów i im również zadać jedenaście własnych pytań. Jednak jednocześnie nauczając starożytnej greki, ucząc się walki, opiekując się moim...moim... przepraszam, moim Glonomóżdżkiem, pokonując pozostałości armii Kronosa, nie mam zbytnio czasu, choć bardzo na tym ubolewam, na czytanie blogów. Więc, jeśli mi pozwolicie, nominuję jedynie cztery, gdyż nie widzę sensu nominowania blogów, których nie czytam.

    Więc o to pytania, zadane przez Margaret :

  1. Czy czytasz mojego bloga? Co o nim sądzisz?
    Owszem, czytam i jestem nim zachwycona. Jedynie drobne uwagi co do czcionki, ale i tak główny wątek miłosny przyćmiewa wszystko.
  2. Co robisz, gdy jest ci smutno?
    Zamykam się w sobie, dając upust emocjom.
  3. Wyobraź sobie, że jesteś owocem. Jakiego smaku i koloru sok można z Ciebie wycisnąć?
    Byłabym maliną, słodką i niewinną, którą rozgnieść można jednym ruchem. Bywa kwaśna, ostra, lecz ogólnie wszyscy ją lubią. Kolor? Różowy, tylko nie taki zwykły, taki bardziej ciemny, nie zdradzający zawartości. Smak? Tak jak napisałam wcześniej.
  4. Jesteś dobrym człowiekiem?
    Staram się być, nie zważając na ból, jaki to przynosi w obecnych czasach.
  5. Skąd pomysł na taką nazwę bloga?
    Czuję ogromną dumę, że jestem córką Ateny i to chciałam pokazać.
  6. Czego najbardziej nie lubisz robić?
    Widzieć, jak inni cierpią, bo nie potrafiłam im pomóc. Obserwować, jak podjęte przeze mnie decyzje, niszczą mnie od środka.
  7. Twoja wizja wymarzonego życia?
     Nie umiem tego teraz stwierdzić, gdyż na razie marzę tylko o powrocie Percy'ego.
  8. Masz jakieś dziwactwa?
    Jak każdy. Jako jedna z niewielu moich znajomych, obchodzi mnie, jak się inni czują i co o mnie myślą. Po za tym, lubię One Direction, co wiele osób uważa, że uwłacza mojemu intelektowi, który twierdzą, że posiadam.
  9. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
    Miłość. Przyjaźń. Nauka. W tej kolejności.
  10. Bez czego nie ruszasz się z domu?
    Przeważnie bez telefonu, choć oczywiście i jego zdarza mi się zostawiać w pokoju.
  11. O co byś poprosiła, gdybyś miała jedno życzenie do złotej rybki?
    Sama nie wiem. Trudno mi szybko podejmować decyzje. Tylko jedna prośba? Chciałabym móc, powiedzieć, że poprosiłabym o powrót Percy'ego, ale byłoby to niezwykle egoistyczne. Są osoby, które dużo bardziej potrzebują tej złotej rybki. 

    Teraz moja kolej na zadawanie pytań, natomiast tym czterem blogom, które zgłosiłam, skomentuje wybrany post, informując ich o nominacji. O to pytania :

  1. Co sądzisz o moim pamiętniku, powierniku moich sekretów?
  2. Ulubiona postać z jakiejkolwiek przeczytanej postaci?
  3. Ulubiony złoczyńca z dowolnego filmu?
  4. Do jakiego fandomu należysz?
  5. Co chciałabyś zmienić w swoim życiu? 
  6. Tolerujesz związki homoseksualne? Jeśli nie, to dlaczego?
  7. Czujesz się osobą szczęśliwą?
  8. Byłabyś gotowa poświęcić się dla osoby, którą kochasz?
  9. Twoim zdaniem, o co naprawdę chodzi w znanym skrócie YOLO (You only live once)?
  10. Czy zdecydowałabyś się na dwadzieścia lat szczęścia, wiedząc, że zaraz potem umrzesz? Dlaczego tak bądź nie?
  11. Sądzisz, że w życiu liczy się tylko przyjaźń i miłość? Dlaczego tak/nie? 
    Dziękuję Wam, za to, że jesteście. Po prostu.

niedziela, 9 lutego 2014

Utrata tego, co najważniejsze. Miłości.

    Thalia. Percy. Nico. Thalia. Percy. Nico. Thalia. Percy. Nico...

   Moje myśli krążyły jak oszalałe. Słowa Perseusza ciągle spędzały mi sen z powiek, mój mózg pracował jak nigdy przedtem. Obietnica. Myślałam, że już mnie i Percy'ego nic złego nie spotka, skoro udało nam się pokonać Kronosa. Lecz to nagłe zniknięcie Afrodyty całkowicie zmieniło obrót spraw, nikt nie wiedział co począć, a nad niebem wisiała groźba wojny wśród bogów. To, co przekazała mi mama, dodatkowo mnie przeraziło, lecz zmobilizowała do działania. Nie chodziło teraz tylko o pomoc Aresowi, tylko o zapobiegnięcie wojny, którą niedługo Zeus wzniesie, jeśli mu nie przeszkodzimy.
    Nie potrafię tego zrobić. Nie potrafię wybrać między moimi przyjaciółmi. Thalia mnie przygarnęła, gdy miałam zaledwie siedem lat, traktowała mnie jak siostrę, jedyną, jaką kiedykolwiek miałam. Percy zaopiekował się mną potem, choć właściwie można rzec, że to ja troszczyłam się o niego, nie pozwalając mu zginąć przez własną głupotę. Nico... Co mogę powiedzieć? Poznałam go gdy miał jedynie dziesięć lat, choć już wtedy sprawiał wrażenie sporo starszego. Nie dano mu dorosnąć, najpierw stracił matkę, potem z siostrą spędził ponad siedemdziesiąt lat w kasynie Lotos, a potem nagła śmierć Bianci... Straciliśmy wtedy jego zaufanie, lecz jednak później jego plan nas ocalił. Pamiętam, że zawsze pragnął uznania swego ojca, Hadesa. W końcu mu zaimponował, dowodząc armią umarłych.
    Chciałabym móc powiedzieć, że najdalej mojego serca jest właśnie Nico. Przecież spotykam się z Percym, a Thalię traktuję jak siostrę. I jeszcze te pogłoski, że Nico się we mnie durzy... Nie mogłabym mu tego zrobić. Nie mogłabym tego zrobić żadnemu z nich...


  - Wszystko okej? - spytał niespodziewanie Percy, patrząc mi się czule w oczy. - Od tamtej nocy jesteś taka...zamknięta w sobie.
    - Nie, wszystko dobrze - odparłam, nie chcąc go zbytnio martwić. I tak pewnie nie uda mi się tego utrzymać w tajemnicy za długo, zbyt dobrze mnie zna. - Po prostu jestem zestresowana. 
    - Podejdź do mnie, proszę - powiedział, wyciągając do mnie rękę, uśmiechając się tajemniczo.

    Gdy tylko podeszłam, chwycił mnie delikatnie za dłoń, włączając cicho radyjko, które grało spokojną balladę. Drugą położył starannie na moim biodrze, ciągle się uśmiechając. Wtedy zaczęliśmy tańczyć. Jeszcze nigdy nie staliśmy tak blisko siebie. Jaki on jest kochany...
     Tak bujaliśmy się przez około godzinę, mocno przytuleni. Lecz nagle się zatrzymał, marszcząc czoło. 
     - Co się stało? - spytałam niespokojna.
     - Co przede mną ukrywasz? 
     Już chciałam mu przerwać, lecz przyłożył palec na moich ustach. 
     - Nie musisz nic mówić. Jeśli nie chcesz mi o czymś powiedzieć, to znaczy, że masz jakieś swoje powody. Nie będę cię do niczego zmuszał, lecz pamiętaj, że nie jesteś sama. Nie musisz zawsze być idealna. Daj sobie pomóc. 
     - Nie mogę, Percy. Przepraszam.
     - Nie przepraszaj mnie, nie masz za co. Chcę, żebyś wiedziała, że jestem przy tobie. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, nie pozwolę, by ktoś cię skrzywdził. Pamiętaj o tym. 
     Jedyne, co odpowiedziałam, to marne ,,wiem''. A on, widząc moje zakłopotanie, nic nie powiedział, jedynie mocno przytulił. A ja nie potrafiłam spojrzeć mu prosto w oczy.

                                                                              ***

    W pół godziny później byliśmy gotowi do drogi. Spakowałam bagaż podręczny, a sztylet przepasałam przy pasku. Percy czekał już na mnie na dole. Zapłaciliśmy za pokój i wyruszyliśmy. Syn Posejdona zagwizdał głośno na dwóch palcach, wzywając swego wiernego pegaza, Mrocznego. Gdy tylko ten przyleciał, wsiedliśmy na niego i polecieliśmy w stronę góry Otrys, starając się nie myśleć o oczekującym wyzwaniu, jednocześnie wspominając naszą poprzednią wizytę tutaj. 

    Gdy dolecieliśmy, od razu coś zwróciło moją uwagę. Było tu... jakby inaczej niż ostatnim razem. Percy chyba też to spostrzegł, bo sięgnął po Orkan. Chwycił moją rękę i razem poszliśmy na szczyt góry. Owszem, siedziała tam zakuta w kajdany Afrodyta. Lecz obok niej stał ... Nie, to niemożliwe. A jednak. 
Perseusz, we własnej osobie. Spojrzał na mnie podejrzliwie, widząc, że nie przyprowadziłam nikogo. 
    - Droga Annabeth, gdzie moje wynagrodzenie? - zapytał.
    - Uwolnij ją, a przyprowadzę ci go. - odparłam, starając się ignorować pytające spojrzenia Percy'ego. 
    - Zapomnij. Zabiję ją tutaj, jeśli nie wywiążesz się z umowy.
    - Wymagasz za wiele - wycedziłam przez zęby. - Nie mogę poświęcić jednego z nich.  
    - Ha, ha - zaśmiał się perliście, pokazując rząd idealnie białych zębów. - Umowa to umowa. Czyżby to ten młodzieniec...
    - Nie pozwolę ci go skrzywdzić! - krzyknęłam, gotowa przysłonić Percy'ego własnym ciałem. Wyglądał na dość skonsternowanego, przecież nie miał zupełnego pojęcia, o co w tym chodzi.  
    - Jakaś ty naiwna, drogie dziecko. Naprawdę sądziłaś, że wypuszczę ją, przed obiecaną nagrodą? Chyba śnisz. 

    Wkurzyłam się. Muszę coś na prędko wymyślić, bo inaczej zamorduje całą naszą trójkę. Jedyne, co mi przyszło na myśl, to gra na czas.  
    - Powiedz, Perseuszu, po co ci to? Żeby się zemścić na Olimpie? Wojna wśród bogów nic ci nie da. Porwałeś ją ze względów osobistych, gdyż nie chciała się z tobą umawiać, prawda? Dopiero potem, gdy dowiedziałeś się, co jej zniknięcie może spowodować, postanowiłeś się nie ujawniać, jednocześnie rosnąc w siłę. Udawałeś słabego, by mnie oszukać, gdy tak naprawdę byłeś silniejszy niż kiedykolwiek. Chcesz, by twój ojciec zapłacił za nieuratowanie ci życia, prawda? Kolejna wojna zmiecie ten świat z powierzchni ziemi, nie będziesz miał nad kim sprawować władzę, gdy podczas bitew zginie większość amerykańskiej populacji! Możesz jedynie stracić. 
     - Szybko do tego doszłaś, Annabeth. Wszystko, co powiedziałaś, to prawda. Nie zgadza się jedynie fakt, że nic mi ten konflikt nie oferuje. Gdy bogowie będą wybijać siebie nawzajem, zabiję wtedy Zeusa, na zawsze kończąc tę erę. Jego śmierć da początek nowej cywilizacji. 

 - Oszalałeś! Zapanuje chaos! Tego naprawdę pragniesz? Chcesz zniszczyć ten świat? Czy mnie?
    - Całkiem możliwe. Prawdopodobnie masz rację.  Lecz ani ty ani ten twój chłopaczek nie powstrzymacie mnie. W każdej chwili mogę ją zabić. Nie poddam się. 
    - Annabeth, pozwól mi pójść - odezwał się Percy. - Jest to jedyne rozwiązanie.
- Nie! Na pewno jest jakieś inne... Percy... Nie musisz tego robić. Pójdę za ciebie. Coś wymyślimy, zobaczysz. Nie pozwolę ci odejść. Nie...
    - Nie tym razem, Annabeth. Wiesz, że nie ma innego wyjścia. Musimy ocalić Ziemię. Pozwól mi zadecydować. Chcę to zrobić - zaczął się jąkać, lecz natychmiast powrócił jego stanowczy ton. - Pamiętaj, Kocham cię. 
    

    Pocałował mnie i odważnie ruszył do przodu, nie oglądając się za sobą. Chciałam ruszyć za nim, powstrzymać go, lecz w głębi serca wiedziałam, że to było jedyne dobre rozwiązanie. Łamało mi się serca, łzy spływały mi po policzku, lecz nie mogłam nic zrobić. Percy odwrócił się po raz ostatni, uśmiechnął się, starając się dodać mi otuchy. Dotknął Perseusza i zniknęli. Wyparowali. Opadłam na kolana, chowając twarz w dłoniach. Łzy spływały mi ciurkiem, a ja nie mogłam ich powstrzymać. Starałam się być silna, lecz nie potrafiłam. Zapobiegłam wojnie, ratując boginię, lecz za jaką cenę? Chciałabym znienawidzić Afrodytę za takie "urozmaicenie" mojego związku. Bez niego moje życie straciło sens, czułam jak powoli umierałam, w duchu, nie fizycznie. Lecz myślałam wtedy tylko o jednym
Mój Percy odszedł. Już na zawsze.